-A +A
Kopia zaginionego obrazu Jana Matejki który spłonął w Warszawie 1944 roku. Olej, płótno ,wym. 315 x 191 cm.

Podczas zimowej i mroźnej nocy, po bitwie na wzgórzach pod miastem Byczyną dnia 24 stycznia 1588r., otworzono bramy miasta, gdzie arcyksiążę rakuski Maksymilian z wojskiem i stronnikami znajdował się. Zwodzony most, jak widać na obrazie opuszczono; arcyksiążę wraz z wojskim swoim i stronnikami wyszedłszy z miasta poddaje się kanclerzowi i hetmanowi Janowi Zamoyskiemu, który go do niewoli zabiera.
Po zabraniu łupów wojennych, chorągwi, dział, złota, srebra, pieniędzy, żywności itd., itd. toż miasto spalonym zostało. Chwila ta posłużyła za treść do historycznego obrazu. Na siwym koniu o niespokojnych ruchach, którego wstrzymuje jeden z naszych dzielnych rycerzy, siedzi arcyksiążę w chwili poddania się, wręczając miecz swój hetmanowi Zamoyskiemu. Bohater i zwyciężca Zamoyski w szkarłatnej delii, trzymając buławę i siedząc również na koniu, ten miecz odbiera; przed nim rycerze, których do niewoli zabrano.
W wychodzącym z bramy tłumie, na lewej stronie obrazu, z tyłu za arcyksięciem, w stroju rycerskim z hełmem na głowie przyozdobionym piórami, widzimy Erazma Lichtensteina, dowódcę wojsk niemieckich, który najprzód dał był wiadomość arcyksięciu o przegranej bitwie.
Tuż przy nim w górze ksiądz Jakub Woroniecki, biskup kijowski, który zsiada z konia; był on gorliwym stronnikiem Maksymiliana, wraz z innymi przez Zamojskiego ujętym. Cała zresztą lewa strona przy krawędzi obrazu zapełniona kozactwem, które walcząc z szeregami polskimi przeciwko Maksymilianowi, z dobytymi lancami, lub wyciągniętymi muszkietami, nie dowierzając Niemcom, jest gotowe na wszelki wypadek. W tejże stronie obrazu na dole, przy saniach, stoi oparty Stanisław Sędziwoj Czarnkowski, starosta płocki i drahimski, referendarz wielki koronny, ubrany w kożuszek, trzymając rękę przy brodzie, z twarzą zasmuconą, zdaje się rozmyślać o nieszczęśliwym stronnictwie, do którego niepotrzebnie wplątał się. Tuż przy nim z twarzą z profilu, trzymając z tyłu szpadę, która była już bezużyteczną dla niego, Andrzej Zborowski, marszałek nadworny, wojewoda poznański, jako gorliwy stronnik Maksymiliana; czynnie hetmanił on wraz ze swoją partia na wzgórzach, pod Byczyną, lecz rozbrojony, z pewnym zdumieniem, lub może gniewem patrzy na Maksymiliana, żałując wszystkich na próżno straconych zabiegów.
Dalej obok niego, wkładając szpadę do pochwy, młody Engelhardt Kurtz, z Żyrotyma, dowódca niemieckiej piechoty, przy którym znowu na dole, w klęczącej postawie, Stanisław Drohojowski, starosta przemyski, wyobrażony w chwili złożenia szpady. Wszystkie te osoby - stronnicy Maksymiliana - trzymając się razem, przedstawiają typy zawiedzionych ludzkich nadziei. Prawa strona obrazu począwszy od Zamojskiego wyobraża postacie triumfujące; tuz przy Zamoyskim na prawo widzimy w ślicznej i bogatej kolczudze, w węgierskiej czapce na głowie, Baltazara Batorego; urodziwy, przystojny, z twarzą zuchwałą, krewny Zamoyskich bił się dzielnie razem ze swym pocztem, złożonym z Węgrów, za murami miasta Byczyny. Przy nim zaś z tyłu widać głowę tylko, tez czapką okrytą, jakiegoś szlachcica - rycerza, który siedząc na koniu i patrząc na Maksymiliana zapewne prawi jakieś jakby koncepta, żarciki, dotyczące arcyksiążęcej osoby. Rycerz ten, szlachcic, grą fizjonomii, wyrazem oczu przypomina, jak mówił Matejko, typ żartownisia rycerza, który w powieści Sienkiewicza w postaci Zagłoby jest tak dosadnie stworzony.
Po prawej krawędzi obrazu w górnej przestrzeni konni rycerze w hełmach wyobrażają dowódców naszej husarii, która już tyle dla kraju zasług w różnych potyczkach przyniosła. Jednym z tych wojowników jest Mikołaj Uhrowiecki, pułkownik husarskiej roty hetmańskiej, a drugim Aleksander Koniecpolski, starosta wieluński, który z kozakami i Węgrami najprzód uderzył na rakuskie wojska. Na koniec na samym dole prawej przestrzeni obrazu znajduje się rycerz niosący zdobytą wielką chorągiew, a znowu obok jakiś szlachcic, może dyplomata, lubiący zapewne archiwalne zabytki, z całą chciwością i troskliwością, zapalczywie przegląda listy lub dokumenta, zabrane w skrzyniach, a w których niemało znajdować się mogło tajemnic dotyczących stosunków Polski z domem rakuskim.

Wegług opisu Mariana Gorzkowskiego z książki; Jan Matejko epoka od r.1861 do końca życia artysty z dziennika prowadzonego w ciągu lat siedemnastu.
Wszystkie moje prace są chronione prawem autorskim. Wykorzystywanie i kopiowanie obrazów i zdjęć bez mojej zgody jest zabronione (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia (04.02.1994r.Dz.U.Nr 24, poz. 83)
>> Więcej szczegółów tutaj <<